Szept po szepcie… nasze wędrówki za głosem kamienic
Szept trzeci.
Pan Jerzy. Mężczyzna z wąsem. Człowiek ubrany w zielone spodnie i dżinsową koszulę, z okularami w czerwonych oprawkach w ręku, z głową pełną wiedzy o gliwickich kamienicach.
Która z tych kamienic jest najbardziej niezwykła, która ma najbogatszą historię?
Na początku zainteresowałem się całością, wszystkimi kamienicami na Starym Mieście.  Szukałem informacji o budynkach na Bytomskiej, Raciborskiej, a nawet na oddalonej od centrum ulicy Tarnogórskiej. Nie sposób było jednak całą tę wiedzę ogarnąć.  Bo tego jest,  po prostu, za dużo, zbyt wiele materiałów, archiwów itd. Tego są takie ilości, że nad ich skatalogowaniem musiałbym spędzić wiele lat. Dlatego skupiłem się  na ulicy Zwycięstwa. Niestety, nie znam dokładnych historii wszystkich kamienic. To, co mnie najbardziej w nich interesuje, to informacje o tym, kto w każdej z nich mieszkał przez te wszystkie lata do wojny, w czasach, kiedy powstawały.
Nie wiem, czy wiecie, ale ulica Zwycięstwa została wytyczona stosunkowo późno, bo w latach 20. XIX wieku i wtedy kończyła się w okolicach Kanału Gliwickiego. Teraz ciągnie się od Rynku aż do dworca.
Która z kamienic jest najstarsza?
Jeden z najstarszych budynków to ten, stojący na rogu Barlickiego, który ciągle ma numer 1. Mimo tego, że po wojnie numeracja się zmieniła, nie stało się tak w jego przypadku. Jest on bardzo stary. W chwili, w której powstawał, nie było żadnych innych budynków zarówno na ul. Barlickiego jak i na ul. Zwycięstwa.
Na ulicy Zwycięstwa najstarszą kamienicą jest kamienica numer 44. Istniała już w 1891 r., ale nie jest znana dokładna data jej budowy. Mieszkały tam bardzo ciekawe osoby, np. Artur Schiller - założyciel Górnośląskiego Muzeum, August Warlo czy Richard Schelword, który miał na Dubois drukarnię. Wiadomo, że pierwszym właścicielem był Jellin, jednak nie ma dokładnych danych na ten temat. Ten budynek oznaczony był kiedyś numerem 5. Co ciekawe, nigdy nie było budynku o numerze 7. Dlaczego? Nie wiem, być może powodem opuszczenia numeru był brak bramy i wjazdu. Warto w tym miejscu podkreślić, że jest bardzo mało map numerycznych, a te które są, pochodzą głównie z jednego roku.
Po stronie numerów parzystych długo nie było budynków. Dopiero po pewnym czasie powstała willa, która otrzymała numer 2. To ten budynek, w którym mieści się obecnie  firma Vattenfall.
Od wielu lat zbieram stare pocztówki, oglądam je przez lupę i sprawdzam pojawiające się na nich nazwiska i adresy.  Kolejną zagadką do rozwiązania są litery – inicjały pojawiające się na kamienicach. Najczęściej, choć nie zawsze, oznaczają one inicjały właścicieli.
Czasem znajduje się na nich również rok budowy…
Tak, to prawda. I stąd m.in. wiemy, że bardzo stare budynki to te, które ciągną się od ulicy Dolne Wały do Rynku i że należały do Oskara Caro. Pierwsze numery rozpoczynały się natomiast od dzisiejszego Ikara. Jest też budynek z 1896 roku, tam gdzie dziś mieści się McDonalds, z inicjałami CM - Carl Marcin. Rodzina Marcinów była jego właścicielem, do końca wojny. Z 1907 roku pochodzi kamienica Paula Śliwki – to ten budynek, gdzie był PDT, sprzedawali tam meble.
Po wojnie ta właśnie początkowa część budynków przy u. Zwycięstwa została odbudowana. Tam gdzie ja mieszkam, w kamienicy o numerze 40, budynek został bardzo zmieniony, mimo tego, że wytrzymał wojnę, został przerobiony na bardziej nowoczesny. Modernizacji uległy m.in. balkony i okna, choć trudno dziś znaleźć odpowiedź na pytanie: dlaczego? Ten budynek od ok lat 20. do końca wojny należał do Paula Loske. Pierwszym jego właścicielem był natomiast Peter Dubek – mistrz piekarski, który miał swój zakład w podwórzu.
Kolejny właściciel, wspomniany już Paul Loske, również był mistrzem piekarskim. Nie mieszkał jednak w tej kamienicy, a ją wynajmował. W XX wieku mieszkał tu natomiast Otto Krakov.
W niektórych budynkach firmy się utrzymywały, w innych była wielka rotacja. W 1907 roku w kamienicy, w której mieści się obecnie Bank Millenium, była firma Bielszowskich, znanej żydowskiej rodziny. Pochodził z niej bardzo znany okulista.
Wiemy już, które budynki są najstarsze i znamy nazwiska niektórych ich lokatorów. A które, Pana zdaniem, kamienice należy wpisać na listę najciekawszych?
Wśród najciekawszych budynków wymienić należy nasze okrąglaki.  Wspomnieć też trzeba o pierwszym budynku na rogu Dubois i Zwycięstwa, gdzie znajdował się słynny sklep Józefa Kowrona. Kamienica nosiła numer 51, a sprzedawane tam były towary lepsze, kolonialne, takie, jak np. śledzie. Natomiast na sąsiednim budynku, o numerze 53, jest tablica pamiątkowa, tam był bowiem Bank Polski i czytelnia. W czasach, w których Hitler doszedł do władzy, miejsce to nazywane było Rogiem Polskości, zarówno ze względu na ów bank, jak i  świetlicę polską, w której odbywały się spotkania naszych działaczy. Ten narożny budynek był tam, gdzie dziś znajduje się biurowiec Biprohutu.
Dziś Zwycięstwa kończy się na numeracji przedwojennej - 57.
Jeżeli chodzi o sklepy mieszczące się przy ul. Zwycięstwa, to odbywał się w nich głównie handel ubraniami, zgodnymi z najlepszą modą paryską gorsetami i kapeluszami. W późniejszym czasie pojawiły się sklepy obuwnicze, w tym sklep słynnej wtedy (i dziś również) marki Bata.
Sprzedawano też papierosy, a reklama wszystkich tych branż była niesamowita! Nie brakowało też mebli, w tych czasach bowiem mistrzów stolarskich było bardzo wielu. Istniało też dużo szyldów z napisem „Agent”, nie wiem jednak, w jakim to było znaczeniu, ponieważ istnieją na mapie pewne zaprzeczenia i nie mogłem dokładnie zlokalizować, który to jest rok.
Jak mogło wyglądać życie w takich kamienicach?
Miałem sąsiadkę, starszą panią, zmarła w wieku 93 lat. Zawsze, gdy o to pytałem, odpowiadała „po co Ty się takimi starymi rzeczami zajmujesz, co cię to interesuje”. Nie mogłem się z nią dogadać, a szkoda, ona wiedziała, co się działo po wojnie. Muszę powiedzieć, że syn właściciela przyjechał tu kiedyś razem z żoną, chodził pod kamienicą, ale wstydził się przyjść. Babcia go usłyszała, mówił po niemiecku, więc zaprosiła go do siebie. Jak się okazało, mieszkał w tym mieszkaniu, które teraz ja zajmuję. Porozmawialiśmy, szkoda, że kontaktu dalej nie utrzymujemy.
 
Rozmawiała: Martyna Rabiej
 

    

Projekt dofinansowany ze środków Programu Operacyjnego Fundusz Inicjatyw Obywatelskich